Izraelczycy szukają szansy w Paryżu. „Poszli za daleko”

Szef CIA zapewnił, że Amerykanie będą w stanie powstrzymać Iran przed zdobyciem broni jądrowej, ale Izraelczycy wydają się nieprzekonani. Do Paryża wyruszyła misja z zadaniem przekonania Francuzów, by zablokowali porozumienie z Teheranem.

John Brennan jest pewien swego

John Brennan zapewnił, że gdyby negocjacje z Teheranem nie przyniosły rezultatów, „USA mają wiele możliwości, by powstrzymać Iran”. – Prezydent (Barack) Obama bardzo jasno dał do zrozumienia, że przeszkodzimy Iranowi w pozyskaniu broni nuklearnej (…), więc Irańczycy wiedzą, że jeśli wybiorą taką drogę, to zrobią to na swoją zgubę – powiedział szef CIA.

Szef CIA nie odpowiedział wprost na pytanie, czy Irańczycy mają możliwość ukrywania w tajemnicy swoich instalacji atomowych. Powiedział jednie, że „ma zaufanie do amerykańskich i zachodnich służb wywiadowczych”, a Amerykanie mają mieć „pełen obraz tego”, co robią Irańczycy.

Izraelska misja do Paryża

Takiego zaufania do Amerykanów i Zachodu w ogóle nie mają zapewne Izraelczycy, którzy nie ustają w wysiłkach, by przeszkodzić porozumieniu z Iranem. Izraelska dyplomacja właśnie przeszła do kolejnego etapu działania i porzuciła nadzieje na przekonanie Amerykanów do swojego zdania, zamiast tego koncentrując się na Francuzach.

Izrael się zmarginalizował. W listopadzie 2013 r. [gdy zawierano porozumienie tymczasowe] pracowaliśmy z nimi i oni grali. Nie zajmowali nierealistycznej pozycji

francuski dyplomata

Tel Awiw, chcąc wykorzystać ostatnie animozje (realne lub deklaratywne) między Paryżem a Waszyngtonem, wysłał do Francji swoich dyplomatów, by przekonać władze nad Sekwaną do trwania na swym twardszym niż Amerykanie stanowisku wobec Iranu.

– To jest próba zapobiegnięcia porozumieniu (ws. irańskiego programu nuklearnego), które jest złe i pełne dziur, lub chociaż wyeliminowania tych dziur – powiedział izraelski minister Yuval Steinitz, który do Paryża wybiera się w towarzystwie Josepha Cohena, szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Zadanie to tym bardziej uzasadnione, że już podczas negocjowania tymczasowego porozumienia w 2013 r. Paryż okazał się tym graczem w Grupie 5+1, który grał najostrzej do końca na niekorzyść Teheranu, czego w Tel Awiwie oczywiście nie zapomniano.

Francuskie „ale”

Ale Izraelczycy mogą się w swoich rachubach przeliczyć. Nie dość bowiem, że gra w „złego glinę” Paryża może mieć podłoże ambicjonalne i wizerunkowe, to jeszcze krytyczne wobec amerykańskiego stanowisko francuskie nie musi automatycznie oznaczać stanowiska proizraelskiego.

– Izrael się zmarginalizował. W listopadzie 2013 r. [gdy zawierano porozumienie tymczasowe] pracowaliśmy z nimi i oni grali. Nie zajmowali nierealistycznej pozycji – powiedział agencji Reutera anonimowo jeden z francuskich dyplomatów, dodając, że tym razem Izrael „poszedł za daleko”. – Mówiliśmy im, by grali swoją część, by mogli wpłynąć na ostateczne porozumienie, ale oni stanęli na nierealistycznej pozycji – dodał dyplomata.

Jakie to stanowisko? Całkowite wykluczenie możliwości porozumienia z Iranem. Tego poprzeć nie może żadna z negocjujących stron.

źr. zdj. gł.: Francediplomatie/Flickr

Skomentuj