24 godziny na napełnienie szklanki

– Nie płacą mi za bycie optymistą – oznajmił szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Lawrow. – Nie płacą ci wystarczająco, by być optymistą – odparował na to sekretarz stanu USA John Kerry. Tę żartobliwą wymianę zdań kamery zarejestrowały w niedzielę wieczorem, ale cały poniedziałek się w nią wpisał: nikt nie starał się nadmiernie eksponować swojego optymizmu.

[youtube.com/watch?v=LMmax5L9flY]

Pewien postęp, ale wiele jeszcze rzeczy do zrobienia – tak od kilku dni brzmiały komunikaty napływające z Lozanny przeplatane doniesieniami o ustępstwach to jednej to drugiej strony. Te z niedzielnego wieczora i poniedziałkowego poranka mówiły o wycofaniu się Irańczyków z uzgodnionego ponoć wcześniej pomysłu wysyłania zapasów uranu do Rosji. Surowiec, który może zostać przetworzony zarówno do celów energetycznych jak i w celu budowy bomby atomowej, miałby zdaniem „New York Timesa” pozostać wbrew wcześniejszym ustaleniom w całości w Iranie.

Wieczorem jednak amerykański dziennik wycofał się ze swoich doniesień, podając tym razem za urzędnikiem Departamentu Stanu, że nic w tej sprawie nie zostało jeszcze postanowione. Współbrzmiały z tym słowa rzeczniczki departamentu Marie Harf, która oświadczyła, że udane porozumienie niekoniecznie musi zakładać wywóz uranu do Rosji, co może oznaczać, że będzie on np. przerabiany na miejscu, tylko w asyście rosyjskich specjalistów.

Według innych poniedziałkowych doniesień, tym razem serwisu Al-Monitor, zostały tylko dwie sprawy do rozwiązania przez negocjatorów. Główną przeszkodą, którą muszą pokonać obie strony, jest dopuszczalny rozmiar badań Iranu nad technologiami atomowymi w miarę upływu porozumienia oraz sposób i szybkość odwołania sankcji ONZ nałożonych na Teheran w poprzednich latach w związku z tym programem. Sporny pozostaje też prawdopodobnie sam okres obowiązywania porozumienia.

Z kolei według rozmówcy agencji Reutera w rozmowach pozostały trzy duże punkty sporne: czas obowiązywania porozumienia, szybkość zniesienie sankcji ONZ oraz „mechanizm bezpieczeństwa” polegający na ich automatycznym przywróceniu, gdyby Teheran nie wywiązał się z umowy.

Iran miał się w ostatnich dniach miał wyrazić gotowość na pozostawienie mniej niż 6 tys. wirówek do wzbogacania uranu, a z kolei mocarstwa miały rozważyć zgodę na zezwolenie na kontynuowanie ograniczonych i monitorowanych badań nuklearnych (w celach medycznych) w podziemnym zakładzie w Fordo.

„50/50”

Mimo tych doniesień w poniedziałek nie dowiedzieliśmy się o żadnych konkretach poza rytualnymi już zapewnieniami oficjalnymi i półoficjalnymi, że w negocjacjach „jest postęp”, ale „jest jeszcze wiele do zrobienia”. Marie Harf oceniła szanse zakończenia rozmów sukcesem jako „pół na pół”, a rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że Moskwa nie podejmuje się spekulacji na temat tego, „czy szklanka jest w połowie pusta czy pełna” (wieczorem Lawrow opuścił Lozannę, by wrócić we wtorek).

Ciekawy wpis na Facebooku zamieściła Maria Zacharowa, wiceszefowa Departamentu Informacji rosyjskiego MSZ. „Lozanna, dzień drugi. Spotkanie ministerialne Grupy 5+1 i Iranu. Zapytani przez dziennikarza, czy porozumienie może zostać osiągnięte dzisiaj, ministrowie zaśmiali się jednogłośnie”.

Лозанна. День второй. Министерское заседание „шестерка”+Иран. На вопрос журналистки, получится ли сегодня достичь договоренность, все министры дружно рассмеялись.

Posted by Maria Zakharova on Monday, March 30, 2015

Z Teheranu zaś dobiegł głos Aliego Akbara Velajatiego, doradcy ajatollaha Aliego Chameneiego ds. polityki zagranicznej, który oznajmił co prawda, że irańska delegacja „pracuje ciężko”, ale jednocześnie musi się zmagać „ze zręczną i zwodniczą taktyką wrogów”.

Wieczorem wiceszef MSZ Iranu Abbas Araqchi oświadczył wprost, że porozumienia jeszcze nie ma. – Wszyscy znają znaczenie jutra – dodał z kolei John Kerry.

Tymczasem…

Również w poniedziałek Gwardia Rewolucyjna poinformowała, że dwóch jej członków zginęło w ataku amerykańskiego drona niedaleko Tikritu. Pasdarzy nie podali, co Ali Jazdani i Hadi Dżafari robili w tym miejscu, lecz pewne jest, że irackiemu wojsku, a w szczególności szyickim milicjom walczącym z Państwem Islamskim towarzyszą irańscy „doradcy”. Zakres ich obowiązków i liczebność pozostają jednak nie do końca jasne. Amerykanie ze swojej strony zapewnili, że w Iraku atakują jedynie cele IS.

Z kolei w Jemenie do gry przeciwko wspieranym przez Teheran Hutim wkroczyli otwarcie Egipcjanie, których okręty marynarki wojennej ostrzelały wybrzeże. Okręty koalicji blokują też jemeńskie porty walnie utrudniając zaopatrywanie Hutich. Udział w operacji potwierdzili Pakistańczycy.

źr. zdj. gł.: US Department of State/Flickr

Skomentuj