Sława jednego z najbogatszych obywatel zdaje się na nic, gdy w grę wchodzi oszukiwanie państwa, a przynajmniej gdy to państwo tak zadecyduje. Babakowi Zandżaniemu fortuna nie pomogła. Aresztowany ponad dwa lata temu Irańczyk usłyszał wraz z dwiema innymi osobami wyrok śmierci za malwersacje finansowe.
„Szerzenie korupcji” – to zarzut, za który w Iranie karze się śmiercią i sąd pierwszej instancji z takiej możliwości skorzystał. Konkretnie zaś chodzi o 2,7 mld dolarów – jak przekonywało oskarżenie – których Zandżani miał nie zwrócić rządowi (teraz musi oddać 1/4 tej sumy). Pieniądze pochodziły ze sprzedaży ropy, którą Zandżani sprzedawał pokątnie zagranicznym odbiorcą w czasie, gdy Iran objęty był międzynarodowymi sankcjami.

Mechanizm tych transakcji nie jest znany, ale Zandżani jako nadzorca ponad 60 firm (niektóre połączone w Sorinet Group) z różnych branż (od kosmetyków po bankowość) z pewnością miał taką możliwość. On sam bronił się, że w całym procederze współpracował z władzami i służbami. Powiązania biznesmena z systemem są zresztą dość oczywiste, skoro całe lata Zandżani robił interesy m.in. ze Strażnikami Rewolucji, którzy zresztą swego czasu mieli go za bohatera pomagającego w walce z „niesprawiedliwymi sankcjami”. On sam również uważał się za bohatera.
Sądowy wyrok zresztą wskazuje zresztą bezpośrednio powiązania ze sprawą czterech oficjeli rządu Mahmuda Ahmadineżada. „Ciekawostką” jest, że wyrok wydawał sędzia objęty sankcjami za łamanie praw człowieka.
Zandżani został aresztowany w grudniu 2013 roku już po objęciu władzy przez Hasana Rowhaniego, który wydał – w deklaracjach – wojnę korupcji na górze, choć sądownictwo w ogóle nie jest zależne w Iranie od prezydenta, ale od Najwyższego Przywódcy ajatollaha Aliego Chameneiego. Nie jest jednak tajemnicą, że ten ostatni popadł w otwarty konflikt z prezydentem Ahmadineżadem. Zatem biznesmen, którego majątek oceniał on sam momentami na ponad 13 mld dolarów (choć i długi ponoć miał niemałe), mógł paść ofiarą zemsty na ekipie poprzednika Rowhaniego, być rodzajem haka na byłego prezydenta i jego ludzi. Co ciekawe, Ahmadineżad oskarżał w czasie swoich rządów brata przewodniczącego parlamentu Aliego Laridżaniego o branie łapówek od „pana Z.”
Obrona Zandżaniego twierdzi, że jej klient odda wszystkie pieniądze winne państwu, jeśli tylko wyjdzie na wolność. Wobec kary śmierci może się to okazać trudne, choć wyrok nie jest jeszcze ostateczny. Śmierć Zandżaniego może być jednak „wygodna” z innego względu – nie będzie mógł pogrążyć wspólników z rządu czy służb piastujących wciąż swoje funkcje.