W skomplikowanej bliskowschodniej rzeczywistości niemal wszystko ma swoje drugie dno, a żadne rozwiązanie nie jest jednoznacznie dobre. Nie inaczej jest z amerykańskimi nalotami na Tikrit.
W skomplikowanej bliskowschodniej rzeczywistości niemal wszystko ma swoje drugie dno, a żadne rozwiązanie nie jest jednoznacznie dobre. Nie inaczej jest z amerykańskimi nalotami na Tikrit.
Irańczycy w Iraku są. Co do tego nie ma wątpliwości. Ich ostateczne zamiary i niejasna liczba wzbudzają jednak obawy nie tylko w Bagdadzie.
Nadzieja Rohwaniego, ostrzeżenia Chameneiego, sceptycyzm Kerry’ego, zapewnienia o jedności mocarstw – to w kilku słowach sobota, 10 dni przed terminem uzgodnienia politycznego porozumienia ws. atomu.
Wspierane przez Iran szyickie milicje oraz państwowe siły bezpieczeństwa Iraku celowo spustoszyły w ubiegłym roku kilkadziesiąt wiosek zamieszkałych przede wszystkim przez sunnitów – głosi opublikowany w Bagdadzie raport Human Rights Watch.

Irańskie wojska rozmieściły w Iraku rakiety, które mają pomóc w odbiciu z rąk islamistów miasta Tikrit – poinformował amerykański wywiad. W ciągu ostatnich miesięcy w Iraku pojawiły się również irańskie samoloty i czołgi, a Teheran umacnia swoje wpływy nad pogrążonym w wojnie sąsiadem.
Wojna z islamskimi fanatykami w Iraku doprowadziła do daleko idącego rozkładu irackiego wojska.