Tak kończył się lozański maraton

– Wciąż pozostają pewne trudne kwestie, ale pracujemy bardzo ciężko i będziemy pracować do nocy – tak mówił w poniedziałek późnym wieczorem na antenie stacji CNN sekretarz stanu USA John Kerry. W hotelu Beaur-Rivage razem z kolegami z Chin, Francji, Wielkiej Brytanii, Rosji, Niemiec i oczywiście Iranu miał spędzić jeszcze trzy pełne emocji dni.

31 marca

Termin zawarcia wstępnego porozumienia mijał we wtorek, 31 marca. Już rano pojawiła się depesza agencji Associated Press, która zapowiadała rychły koniec. Według AP negocjatorzy obu stron mieli jeszcze we wtorek ogłosić wspólne oświadczenie, w którym mieli zapowiedzieć kontynuację rozmów.

Ale im bliżej północy, tym bardziej oczywiste było, że we wtorek rozmów zakończyć się nie da. Po godz. 18 agencja Reutera podała, powołując się na przedstawiciela Departamentu Stanu USA, że rozmowy mogą przeciągnąć się aż do późnej nocy. Kilkadziesiąt minut później informację tę potwierdził Biały Dom.

Gdy rozmowy trwały już dłużej, niż zakładano, optymizm przejawiał w zasadzie tylko szef dyplomaci rosyjskiej. – Można powiedzieć z wystarczającą pewnością, że w zasadzie osiągnęliśmy porozumienie we wszystkich kluczowych aspektach przyszłej umowy w sprawie irańskiego programu atomowego. Szczegóły będą opublikowane w najbliższych godzinach lub dniach – powiedział Siergiej Ławrow.

Inni dyplomaci byli dalecy od jego optymizmu. – Nadal jest wiele do zrobienia – oświadczył szef brytyjskiego MSZ Philip Hammond, a Chiny ostrzegły przed „zaprzepaszczeniem wysiłków”. Im bliżej wieczora, tym perspektywy znów robiły się nieciekawe. – Nie otrzymaliśmy od Iranu żadnych namacalnych i konkretnych deklaracji zobowiązań – oznajmił rzecznik Białego Domu Josh Earnest.

Zarif dodał ze swojej strony, że powodzenie rozmów zależy od woli mocarstw rozmawiających z Teheranem. Jeszcze mniej optymistyczny był szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier, który zapytany, czy rozmowy trwające w Lozannie już ósmy dzień, a w ogóle 1,5 roku, mogą zakończyć się klapą, odpowiedział, że „naturalnie”.

Amerykanie walczyli o sukces do końca (US Department of State/Flickr)

Amerykanie walczyli o sukces do końca (US Department of State/Flickr)

2 kwietnia

Kolejne nocne rozmowy nic nie dały. – Znajdujemy się kilka metrów od linii mety, ale to właśnie te ostatnie metry są zawsze najtrudniejsze – mówił szef MSZ Francji Laurent Fabius po powrocie do Lozanny, ale Harf pisała na Twitterze, że na razie efektów nie ma.

Mimo to Zarif uważał, że postęp był „znaczący”. Po godz. 11 rozmowy wznowiono. Trwały kolejne godziny,  aż w końcu wieczorem nastąpił przełom – wstępne porozumienie zostało osiągnięte.
Porozumienie zawarte, wkrótce konferencja prasowa – ogłosiło na Twitterze niemieckie MSZ.

Znaleźliśmy rozwiązanie – napisał, również na Twitterze, Zarif.

 

Zaraz za nim z nowiną w tym samym miejscu pojawił się prezydent Iranu Hasan Rowhani.

 

Krótko po nim sukcesem pochwalił się sekretarz stanu USA John Kerry.

 

W końcu przed dziennikarzami pojawiła się szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, by razem z Zarifem odczytać wspólne oświadczenie – właściwe ramowe porozumienie.

 

[youtube.com/watch?v=XN_RWqHLlZY]

 

Zaraz potem wystąpił John Kerry, a Departament Stanu opublikował tzw. fact sheet, czyli „kluczowe parametry” wstępnego porozumienia.

 

[youtube.com/watch?v=IceKD3Jm7qY]

 

Od razu przeciwko tej publikacji zaprotestował Zarif. Oczywiście na Twitterze.

 

Potem przyszła pora na wystąpienie prezydenta USA Baracka Obamy.

[youtube.com/watch?v=kVIxURU9kbA]

John Kerry ogląda wystąpienie prezydenta Baracka Obamy (US Department of State/Flickr)

John Kerry ogląda wystąpienie prezydenta Baracka Obamy (US Department of State/Flickr)

Na wieść o porozumieniu w Teheranie na ulice zaczęli wychodzić ludzie. Niektórzy ruszyli też do internetu, dając wyraz radości nie tylko ze względu na efekt rozmów w Lozannie, ale też ze względu na to, że po raz pierwszy w irańskiej telewizji „na żywo” pokazywano przemówienie prezydenta USA.

 

Jedynym niezadowolonym z obrotu spraw wydawał się być Izrael. – Nie przestaniemy szczędzić wysiłków, by wytłumaczyć i przekonywać świat w nadziei, że to zapobiegnie złemu (ostatecznemu) porozumieniu – komentował efekt rozmów w Lozannie minister ds. strategicznych Juwal Szteinic. Nie pomogła też rozmowa premiera Izraela Benjamina Netanjahu z Obamą.  – Porozumienie, które będzie opierało się na ramowym porozumieniu, będzie zagrażało istnieniu Izraela – oświadczył Netanjahu.

3 kwietnia

Izraelczyk krytykę kontynuował w piątek. Po posiedzeniu gabinetu bezpieczeństwa, złożonego z resortów siłowych, oświadczył, że gabinet był „jednomyślny w sprzeciwie wobec proponowanego porozumienia”. – Izrael żąda, by każde przyszłe porozumienie z Iranem zawierało wyraźne i jednoznaczne zobowiązanie Iranu do respektowania prawa Izraela do istnienia – podkreślił Netanjahu.

Również przywódczyni irańskiej opozycyjnej emigracyjnej Narodowej Rady Oporu Iranu (NCRI) Marjam Radżawi skrytykowała porozumienie: – Deklaracja złożona z ogólników, bez podpisu i oficjalnego poparcia ze strony Chameneiego, nigdy nie zablokuje reżimowi drogi do uzyskania broni atomowej.

 

Nastroju w Teheranie to nie zmąciło. Zarif witany był na lotnisku jak gwiazda rocka, a prowadzący piątkowe modły w Teheranie ajatollah Mohammad Emami-Kaszani pogratulował prezydentowi Rowhaniemu i Zarifowi sukcesu. Ostrzegł też kraje układające się z Iranem: – Jeśli złamiecie obietnicę, Iran złamie swoją.

Dobrej atmosfery nie zmąciły nawet utyskiwania twardogłowych, z ultrakonserwatywnym dziennikiem „Kajchan” na czele.

W końcu późnym popołudniem głos zabrał Rowhani, dziękując Zarifowi i szefowi Irańskiej Agencji Energii Atomowej Aliemu Akbarowi Salehiemu. – Nie oszukujemy, nie jesteśmy dwulicowi. Jeśli złożyliśmy przyrzeczenie, będziemy działać na jego bazie. Oczywiście zależy to od tego, czy druga strona będzie dochowywać swoich przyrzeczeń – powiedział dodając, że mocarstwa zaakceptowały, iż Iran może wzbogacać uran na swojej własnej ziemi, co kiedyś uważały za zagrożenie dla regionu.

 

Najwyższy Przywódca Ali Chamenei jeszcze nie zabrał głosu.

Rowhani podziękował w imieniu swoim i ajatollaha Aliego Chameneiego

Rowhani podziękował w imieniu swoim i ajatollaha Aliego Chameneiego

źr. zdj. gł.: US Department of State/Flickr

2 uwagi do wpisu “Tak kończył się lozański maraton

Dodaj odpowiedź do Wojtek Jakóbik Anuluj pisanie odpowiedzi